sobota, 30 maja 2015

Thomas część 3.

Kolejne godziny jechaliśmy w ciszy. Chciałem się odezwać.
Moje serce krzyczało z bólu. A rozum mówił, że mam się nie odzywać.
Czułem, że eksploduję.
Zasnąłem.
Byłem małym chłopcem. Wiedziałem to gdy spostrzegłem siebie, ale znacznie młodszego. Płakałem, na twarzy miałem zaschnięte ślady po łzach.
Nade mną stała pani Green. Jej twarz była o wiele młodsza i uśmiechnięta. Cieszyła się z jakiegoś powodu. Lecz ja stałem sam jak palec w jej gabinecie.
Koło drzwi przeszła kolejna opiekunka i z zaciekawieniem przyglądała mi się, jakbym był jakimś zwierzęciem w zoo. W środku czułem pustkę.
Dobrze pamiętam ten dzień. To był najgorszy dzień mojego życia. To był pierwszy dzień w sierocińcu.

Obudziłem się zalany potem. Peter najwidoczniej też spał bo teraz  leżał wygięty w nie naturalnej pozycji.
Chciałem się uspokoić bo to tylko pogarszało efekt.
Jeden niecały dzień poza sierocińcem, a ja już tęsknie.
George zatrzymał samochód przed jakimś domem. Domyśliłem się, że teraz tu będę musiał mieszkać.
Miałem rację.
-Witamy w domu.-Powiedział George.
Budynek był średniej wielkości. Miał czerwony kolor co wyróżniało go na tle sąsiednich domów, które były albo białe albo żółte.
"Co to za okolica." Pomyślałem."Lepiej nie wiedzieć."Poprawiłem się w myślach.
-Thomas weź swoją walizkę proszę i idź za George'm.-Powiedziała Juliet.
-Dobrze-Odpowiedziałem po czym wysiadłem z pojazdu.
Moja głowa była opuchnięta od uderzenia.
Poszedłem za George'm do domu. Przy wejściu zawahałem się.
Czy tak teraz będzie wyglądało moje życie?
Będę "normalnym" dzieckiem z dobrego domu?
Nigdy nie byłem "normalny"
Pani Green zawsze mi powtarzała, że jesteś wyjątkowy nie ważne co robisz.
Każdy z nas jest wyjątkowy.
Wszedłem do budynku.
Środek był o wiele większy, niż mi się wydawało. Stałem w wielkim przedpokoju i nie wiedziałem co powiedzieć.
Zareagowałem dopiero, gdy Peter popchną mnie do środka.
George zaczął wchodzić po schodach na górę, więc poszedłem za nim. Zaprowadził mnie na samą górę do małego pokoju połączonego z łazienką.
To ma być mój pokój byłem taki zadowolony. Nigdy nie miałem swojej łazienki.
Niepewnie wszedłem do środka.
Po lewej stronie stało biurko a na nim jakieś książki."To pewnie do szkoły"-Pomyślałem
Pod biurkiem stał plecak.
Na przeciwległej ścianie wisiała pusta półka, a pod nią stało małe łóżko.
-Witaj w swoim królestwie-Powiedział George z uśmiechem.
-Dziękuję- Odpowiedziałem
-Jak będziesz gotów zejdź na dół.-Zawiadomił mnie George
"Gotów, na co?"-Pomyślałem, ale nie miałem siły zadać tegopytania na głos.
-Dobra-Powiedziałem tylko.
Rzuciłem się na łóżko. każda kość mojego ciała krzyczała ze zmęczenia.
Podciągnąłem się na łokciach i zacząłem szczegółowo oglądać mój pokój. Miał zielone ściany, a okno zasłonięte było przez wielką zasłonę.
Poszedłem do łazienki. Była mała, ale bardzo funkcjonalna. Obmyłem twarz zimną wodą i postanowiłem, że zejdę na dół.
Zostawiłem torbę z ubraniami przy drzwiach i zacząłem zchodzić po schodach w dół.
George siedział na kanapie i oglądał telewizję, Juliet robiła coś w kuchni, a Petera nie było.
George mnie zauważył.
-Siadaj-Powiedział pokazując mi miejsce koło siebie.
Podszedłem i usiadłem koło niego.
-Więc Thomas powiedz mi coś o sobie, co lubisz robić, czego nie lubisz?-Zapytał
-Lubię książki, bo nie mogliśmy oglądać dużo telewizji w sierocińcu. I to tyle o mnie-Odpowiedziałem
Juliet dołączyła do nas.
-Thomas teraz czeka cię nowe życie, nie musisz się o nic martwić. Jutro pójdziesz do szkoły z Peterem, poznasz przyjaciół i zaczniesz żyć na nowo.-Powiedziała.
Jej słowa były krzepiące, jednak wiedziałem, że nie zapomnę o tym skąd pochodzę, bo to niemożliwe.
-Jak twoja głowa?-Zapytała jeszcze raz Juliet.
-Jeszcze boli, i czy mogę iść wcześniej spać, bo źle się czuję-Zapytałem
-Dobra tylko ustaw sobie budzik na 6:00, żebyś nie zaspał do szkoły w pierwszy dzień-Dodał George.
Wróciłem do swojego pokoju i  zacząłem wyciągać swoje rzeczy. Potem postanowiłem wziąć prysznic, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Ulga którą poczułem po wyjściu była nieziemska. Położyłem się na łóżku i prawie odrazu zasnąłęm. Pamiętałem, żeby nastawić budzik.
Budzik zaczął brzęczeć.
Zerwałem się na nogi.Ubrałem świeże ubrania.
Wtedy przypomniało mi się, że dzisiaj idę do szkoły. Zacząłem się uśmiechać. Wziąłem mój plecak i spakowałem wszystkie książki.
Umyłem zęby w łazience i zszedłem na dół. Peter krzątał się po kuchni. Juliet coś do niego mówiła.
-Dzień dobry.- Powiedziałem.
-Cześć-Odpowiedziała Juliet, lecz Peter nawet się nie odezwał.
-Thomas mam dla ciebie prezent-Powiedział George za moimi plecami.
Odwróciłem się z uśmiechem na twarzy.
George trzymał w ręku pudełeczko.
-Proszę.-Powiedział
Podszedłem do niego i zobaczyłem co jest w środku.
To był zegarek.Piękny skórzany.
Nie wiedziałem co z nim zrobić.
-Załóż-Podpowiedział George
Założyłem zegarek na moją lewą rękę.
Wtedy spojrzałem na tarczę. Była biała, a godziny wskazywały dwie złote wskazówki.
Była 7:10.
"Co"-pomyślałem
-O której jest autobus?-Zapytałem
-O 7:15.-Odpowiedziała Juliet.
-Jest 7:10-Dodałem
I w czałym domu zaczął się chaos. Pobiegłem na górę po swój plecak. Peter też, a Juliet tylko coś krzyknęła z dołu. Wybiegliśmy z dom.
Jak dobrze, że przystanek był tuż obok.
Ledwo zdążyliśmy.
Żółty autobus właśnie podjechał na przystanek kiedy wskoczył do niego Peter.
Wsiadłem za nim. W autobusie nie było miejsca stałem i nie wiedziałem co zrobić.
Zobaczyłem jak jakaś osoba macha mi.
Podszedłem do niej i usiadłem obok.
-Dysk Ci padł?-Powiedziała.
-CO?-Zapytałem zdziwiony.
-Dlaczego się tak zawiesiłeś?-Zapytała ponownie.
Teraz zrozumiałem.
-Jestem tu nowy-Odpowiedziałem nieśmiało
-To już wiem-Powiedziała z uśmiechem- Co cię tu sprowadza?, Czym się zajmujesz?-
-Jestem Thomas-Odpowiedziałem tylko. Nie wiedziałem czy mogę jej ufać.
-Ja jestem Madison-Gdy wypowiedziała to imię coś się jakby we mnie poruszało. Miała coś w  sobie, coś co mnie ciągnęło. Nie mogłem się napatrzeć
Autobus nagle zatrzymał się pod dużym budynkiem. To była szkoła. Cały plac pełny żółtych autobusów, "chyba będę potrzebował mapy"-Pomyślałem.
Sam budynek też był ogromny. Frontowe drzwi drzwi były teraz oblegane przez nastolatków, więc ich nie widziałem. Szkoła dzieliła się na "sektory"
Jeden to chyba część typowo naukowa gdzie znajdują się klasy.
Druga to część rozrywkowa
Trzecia to część jadalna którą zajmowała wielka cantena.
 Moje myśli przerwały dzieciaki, które zaczęły pchać się do wyjścia.
Zobaczyłem Petera z grupą znajomych, patrzyli na mnie oczami pełnymi pogardy.
Wysiadłem ostatni i poszedłem za tłumem do głównych drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz