Nie wiem dlaczego ale lubię tylko tego faceta.
Minęliśmy znak z nazwą miasta. Peter burkną coś pod nosem, ale nic z tego nie zrozumiałem.
-Co?-Powiedziała Juliet.
-Jestem głodny!!- Powiedział Peter.-Chodźmy coś zjeść?-Dodał chłopak
-Dobra-Powiedział George -W sumie to też jestem głodny-Dorzucił lakonicznie.
-Więc postanowione-Dorzuciła kobieta.
Poczułem się sfrustrowany, dlaczego nikt nie zapytał mnie o zdanie? Nie zamierzałem wdawać się w awantury już pierwszego dnia z nową rodziną.
Minęliśmy kilka ostrych zakrętów i dotarliśmy do małej knajpki na końcu ulicy.
Wyglądała okropnie! Chciałem zawrócić, żeby tam nie wchodzić. Jednak zostałem zmuszony. Mały budyneczek obrośnięty był czymś co wyglądało jak bluszcz, ale chyba lepiej gdyby byłby to bluszcz.
Jego czerwony dach, też nie prezentował się najlepiej braki w dachówkach były takie duże jak głowa Petera, a ona byłą naprawdę duża.
-Czy naprawdę musimy tam iść?-Zapytałem.
-Tak Thomas-Odpowiedziała Juliet.-To knajpa naszych znajomych. I mamy tam duży rabat.-Dlaczego to powiedziała?
Nie obchodziło mnie czyje to obskurne coś było i kto jaki ma tam rabat.
George spojrzał na mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Więc po prostu się uśmiechnąłem na znak pokoju.
Weszliśmy do knajpy. W środku nie było tak źle, nie licząc starego stołu przy którym usiedliśmy, meble były zadbane i wypielęgnowane.
Do naszego stolika podeszła kobieta. Starsza pani może po 70-ce wyglądała bardzo miło.
-Witajcie w knajpie wuja Bila-Powiedziała bezsilnie starsza kobieta.
-Cześć Betty- Powiedziała przyjaźnie Juliet. -Prosimy to co zwykle.-dodała i zaczęła szukać czegoś w torebce.
Kobieta zwróciła się w moją stronę.
-A ty młodzieńcze czego sobie życzysz?-Zapytała staruszka z uśmiechem na twarzy.
-Wrócić do domu-Pomyślałem jednak nie mogłem sprawić przykrości Juliet i Georgowi.
Jednak powiedziałem co innego
-Poproszę to samo.
-Dobrze zaraz podam.- Powiedziała kobieta po czym odeszła.
Przy stole zapadła cisza, nie wiedziałem czy się odezwać.
Nagle zobaczyłem jak do restauracji wpadła grupka dzieciaków mniej więcej w moim wieku i starsze. Na przodzie szedł pulchny chłopak w czarnych włosach.
Był bardzo agresywny, swoim zachowaniem pokazywał tylko całkowity brak jakiejkolwiek kultury.
Spostrzegłem, że ciągną za sobą jakiegoś chłopaka. Ich ofiara miała blond włosy i wcale nie wyglądał na ofiarę. Był wysportowany.
Wstałem bez słowa i zacząłem podążać w ich kierunku.
Na plecach poczułem wzrok Juliet, lecz ona nic nie powiedziała.
Szedłem w kierunku chłopaka który był "Dowódcą" tej "Kampanii".
Gdy stanąłem z nim twarzą w twarz ogarną mnie strach, bo był prawie dwa razy szerszy ode mnie i wyższy o głowę.
-Cześć-Powiedziałem.
-Nie przeszkadzaj chłopczyku.- Odpowiedział mi chłopak.
-Co wy robicie temu chłopakowi?-Drążyłem temat.
-Niech cię to nie interesuje.-
-Ale chcę wiedzieć-Nie ustępowałem chciałem wiedzieć dlaczego ciągneli go za sobą i co chcą z nim zrobić.
-Odejdź-Krzykną chłopak.
-Bo co?-Odpowiedziałem mu z uśmiechem na twarzy.
Kątem oka zobaczyłem Juliet która zaczynała "pałaszować" swój posiłek.
Wtedy coś mnie uderzyło w twarz. To była pięść "Pulpeta". Trafił mnie prosto w policzek. Pod wpływem uderzenia odwróciłem twarz.
Juliet i George zaczęli iść w naszą stronę.
Rzuciłem się na grubasa. Z całej siły uderzyłem go w twarz. Chłopak padł. Poczułem, że po twarzy cieknie mi strużka czegoś.
To była krew moja krew.
Chłopak który był ofiarą nagle powalił dwóch kolejnych na ziemie. Podbiegł do mnie.
-Wszystko dobrze?-Zapytał.
-Tak-Odpowiedziałem.
-Jestem Dominik i dzięki za danie okazji do ucieczki.-Powiedział do mnie.
-Nie ma sprawy.- Uśmiechnąłem się- Dlaczego cię złapali?-Zapytałem.
Nie wiem nawet dlaczego, ale musiałem znać odpowiedź.
-Długa historia-Powiedział Dominik w pośpiechu i zaczął się rozglądać czy nieprzyjaciele nie wstają.
Leżeli bezradnie na ziemi i nie wiedzieli co mają zrobić.
Juliet i George Podbiegli i odpychając Dominika kucnęli przy mnie.
-Nic ci nie jest?-Zapytał George.
-Nie wszystko ze mną dobrze.- Odpowiedziałem mu.Musiałem go skłamać, naprawdę to strasznie bolała mnie głowa i pół szczęki.
Ale w sumie to udało mi się powalić gościa dwa razy większego. Mogę zapisać to do mojej księgi osiągnięć.
-Musimy jechać do szpitala!!-Krzyczała Juliet.
-Nie, nie trzeba- Zapewniłem ją.
Peter stał i przyglądał się ze zdziwieniem.
Dlaczego był taki spokojny. Jego spokój Mnie przerażał
Zacząłem się rozglądać za Dominikiem, ale już go nie było.
Przyszła Betty i podała mi zimny okład za co byłem jej bardzo wdzięczny.
Juliet zapłaciła kobiecie za obiad, lecz ona odmówiła nie chciała pieniędzy. Była naprawdę bardzo dobrą kobietą.
Grupa oprawców wyszła właśnie z knajpy.
A Betty zaczęła zacierać krew nucąc jakąś nieznaną mi piosenkę.
Wstałem z ziemi co było dla mnie wysiłkiem.
Juliet bez słowa pokazała na samochód, a ja już wiedziałem, że musimy jechać.
Ale co z Dominikiem, jeżeli oni znowu go dopadną?
Co będzie dalej?
Nie chciałem jechać! Chciałem tam zostać! Poszedłem jednak za Peterem do auta. Podziękowałem za okład i wgramoliłem się na swoje miejsce.
Chwilkę potem przyszedł George i odpalił samochód. Zerknąłem na Juliet, która właśnie kończyła papierosa.
Wsiadła do pojazdu, zamknęła drzwi i pokazała Georgowi, że musimy jechać.
Robi się coraz bardziej ciekawie ;) Tylko dlaczego tak krótko?? XD
OdpowiedzUsuńNie martw się droga Gosiu. Jeszcze dzisiaj wrzucę kolejną część dla Ciebie :D
Usuń